Do Paryża wybraliśmy się w ostatni weekend listopada. Wiadomo, że pogoda w tym okresie czasu nie jest najlepsza stąd udało nam się zakupić bilet w niskiej cenie. Wyjazd w takiej porze też ma swoje plusy. Udało się nam zobaczyć Paryż w ozdobach świątecznych a oprócz tego bez problemu zarezerwowaliśmy bilety wstępu do wielu atrakcji z dnia na dzień lub nawet w ten sam dzień
Czasem jest tak, że ktoś, kto odszedł, jest bardziej obecny, niż kiedy żył. Powracam do niej myślami, wspominam”, mówił o Ewie Sałackiej jej pierwszy mąż Krzysztof Krauze w tygodniku „Polityka”. A ona podkreślała: „Krzysztof to cudowny facet”. Aktorka zmarła tragicznie w 2006 roku od jadu osy. Krzysztof Krauze przeżył ją o 8 lat, długo walczył z rakiem, zmarł w wigilię 2014 roku. Poznali się jako młodzi ludzie w łódzkiej Filmówce. Ewa była jedną z najpiękniejszych dziewczyn w szkole. Kiedy brali ślub, wszyscy znajomi im kibicowali. Wydawało się że świat należy do nich. Dlaczego ich związek nie przetrwał? Urszula i Tomasz Kujawski: „Mamy za sobą wiele zakrętów, ale na szczęście udało nam się pozbierać” Krzysztof Krauze i Ewa Sałacka: historia miłości Poznali się na studiach w Łódzkiej Szkole Filmowej. Ona była na wydziale aktorskim, na który zdała za pierwszym razem, co nie zdarzało się często. On studiował na wydziale operatorskim, ale wiedział, że chce być reżyserem. Krzysztof Krauze urodzony w 1953 roku był o cztery lata starszy od Ewy. W przeciwieństwie do niej, miał już za sobą jedno małżeństwo. Nigdy nie ujawnił imienia i nazwiska swojej pierwszej żony. Gdy brali ślub w 1974 roku miał 21 lat, żona była od niego starsza. Nie miała nic wspólnego z filmem, skończyła fizykę. Krzysztof Krauze opowiadał, że miał przeczucie, że ten związek się nie powiedzie. I rzeczywiście małżeństwo rozpadło się po dziewięciu miesiącach. „Właściwie – zastanawia się – nie wiem dlaczego. Może nie chciałem jej sobą unieszczęśliwiać. Byłem wtedy strasznie zapatrzony w siebie. Pamiętam, że w momencie ślubu jakoś tak beznadziejnie pomyślałem, że to nie może się udać, bo ona jest ode mnie trzy lata starsza. Teraz czasem się spotykamy, żeby pogadać przy kawie”, mówił Krystynie Lubelskiej w „Polityce”. Zobacz też: Utwory Jerzego Połomskiego do dziś nuci cała Polska. Jakie tajemnice skrywa życie artysty? Fot. Ewa Sałacka w serialu „Pogranicze w ogniu", 1988-1991 rok, fot. INPLUS/East News Z Ewą Sałacką pochodzili z podobnych domów. Mama Ewy – Barbara Sałacka – była reżyserką, realizatorką wielu spektakli telewizyjnych. Matka Krzysztofa Krauze - Krystyna Karkowska, aktorką. Grała w kilku teatrach, w Teatrze Polskim w Warszawie, ale w latach 70. wyemigrowała do Austrii, zamieszkała w Wiedniu. Ewa Sałacka zrobiła na Krzysztofie Krauzem ogromne wrażenie, wyglądała jak seksbomba: rudowłosa, megazgrabna, świadoma siebie. „Wchodziła do pomieszczenia i momentalnie wszyscy na nią patrzyli. Była w fajny sposób wyzywająca. Chodziła na przykład bez stanika. 20 lat temu! Wtedy żadna z nas by się na to nie odważyła, bo to tak, jakbyś wyszła goła”, wspominała Dorota Stalińska (cytuję za Małgorzata Potocka opowiadała: „Kiedy szła ulicą, zatrzymywali się wszyscy. Zawsze była nieziemsko piękna i nieziemsko zgrabna, robiła wrażenie na wszystkich. Taka najpiękniejsza dziewczyna w Szkole Filmowej”. Krzysztof Krauze pracował jako szatniarz, Ewa Sałacka próbowała być modelką Pobrali się w 1979 roku. Znajomi uważali, że wyglądali jak ze świątecznego obrazka w szarzyźnie PRL-u, tacy ładni i kolorowi. Wszyscy uważali, że są skazani na sukces. Czy tak się stało? Zdecydowali się wyjechać na Zachód, w 1981 roku pojechali na wakacje do Wiednia, do matki Krzysztofa Krauzego. Mieli wrócić we wrześniu, postanowili jednak zostać dłużej, tym bardziej, że Ewa Sałacka dostała pracę na znanej scenie „Volkstheater”. Wspominała: „Znajoma, żona dyrektora jednego z wiedeńskich teatrów zaproponowała mi pracę w charakterze... statystki, a ja - w całej swojej bezczelności - powiedziałam, że mnie ten teatr nie odpowiada, ale chętnie zagram, jeśli załatwi mi pracę w słynnym „Volkstheater". I załatwiła! Tak mi się w głowie przewróciło, że pomyślałam: Pojechałam, ale zagrałam tylko epizodzik w jednym filmie. Na tym skończyła się moja światowa kariera”. Zobacz też: Magda Umer i Andrzej Nardelli: wróżono im rychły ślub. Ale on zginął tragicznie w 1972 roku Fot. Małgorzata Potocka,Krzysztof Krauze i Joanna Kos-Krauze ,a Lubuskim Lecie Filmowym, w 2000. roku. Fot. Tomasz Gawalkiewicz / Forum - Na wyjazd do Paryża namówił ją mąż. Krzysztof Krauze miał być asystentem Andrzeja Wajdy przy filmie „Danton”. Niestety załatwianie formalności przedłużyło się i nic z tego nie wyszło. W Paryżu zamieszkali najpierw u aktorki Małgorzaty Zajączkowskiej, potem wynajęli mieszkanie. Ewa Sałacka próbowała swoich sił jako modelka, Krzysztof Krauze pracował jako szatniarz i malarz pokojowy. Po dwóch latach oboje mieli dość, uznali, że nadeszła pora, by wrócić do Polski. Czuli, że Francja to nie jest ich miejsce, że nie spełnią się tam zawodowo. Szczególnie Krzysztof Krauze miał poczucie straconego czasu. To w Paryżu zaczęły się między nimi konflikty, być może ich małżeństwo nie przetrwało trudów emigracyjnego losu, braku zawodowych sukcesów. Wrócili do Polski w 1982 roku jeszcze jako małżonkowie, ale już osobno. Aktorka przyznała kiedyś, że jej drogi z Krzysztofem Krauzem zaczęły się rozchodzić, bo mieli różne priorytety i różnili się niemal we wszystkim. „Nie zgadzały się nam nawet książki na półkach. To przez te książki się rozwiedliśmy”, żartowała (cytuję za Oboje doczekali się córek – ona Matyldy, on Sary Karierę też robili osobno. Ewa Sałacka w latach 80. stała się wielką gwiazdą. Grała w takich filmowych przebojach, jak „Och Karol!”, „Sztuka kochania”, w serialu „Na kłopoty…Bednarski”. Ona sama najbardziej ceniła sobie film „Tragarz puchu”o o rodzeństwie próbującym przetrwać po ucieczce z getta. Krzysztof Krauze, zanim stał się słynnym reżyserem, autorem filmu „Gry uliczne”, nakręcił w 1983 roku piękny dokument „Jest” o wsi Zbrosza Duża i pielgrzymce jej mieszkańców na spotkanie z papieżem. W latach 80. zrobił jeszcze film „Nowy Jork, czwarta rano”, który bardzo podobał się widzom, ale reżyser uznał go za pomyłkę. Przez 8 lat nie stanął za kamerą. Ale potem miał niemal same sukcesy dzięki takim filmom, jak „Dług” czy „Plac Zbawiciela”. Zobacz też: Loda Halama mówiła, że przeżyła życie w pełni. Los nie oszczędzał przedwojennej primabaleriny, ale ona nigdy się nie poddała Fot. Ewa Sałacka na Festiwalu Filmowym w Gdyni, 1987 rok, fot. PAP/Janusz Uklejewski Po rozwodzie z Ewa Sałacką jego trzecią żoną została na 12 lat Małgorzata Szurmiej, córka Szymona Szurmieja, dyrektora Teatru Żydowskiego w Warszawie. Miał z nią swoje jedyne dziecko – córkę Sarę. W 2005 roku ożenił się z Joanną-Kos Krauze, która była jego partnerką w życiu i w zawodzie. Ewie Sałackiej przypisywano romans ze Zbigniewem Wodeckim. Ale wyszła za mąż za swojego sąsiada dr. nauk med. chirurga szczękowego – Witolda Kirsteina. Urodziła córkę Matyldę. Zobacz też: Jak dziś wygląda córka Ewy Sałackiej, Matylda Kirstein? Przypomina sławną mamę Pewnie byliby szczęśliwi do dzisiaj, gdyby nie tragiczny wypadek, który zdarzył się letniego dnia, 23 lipca 2006 roku, kiedy aktorkę użądliła osa. Nie pomogła akcja reanimacyjna jej męża ani pomoc sąsiada-anestezjologa. Wstrząs anafilaktyczny był tak silny, że aktorka zmarła w drodze do szpitala. Miała jedynie 49 lat. Krzysztof Krauze bardzo przeżył jej tragiczną śmierć. Może tym bardziej, że sam był już wówczas chory. „Nie chcę retuszować swojej roli w jej życiu, ale od lat każde z nas szło własną drogą. Niedawno spotkałem się z jej mężem, oddałem zdjęcia, które kiedyś robiłem Ewie. Podziękował, powiedział, że przekaże je Matyldzie, ich córce”, mówił w rozmowie z „Polityką”.
Coraz więcej młodych par organizujących ślub bierze pod uwagę różne opcje, w tym także ślub za granicą. Nie ma się co dziwić! Dostępnych jest coraz więcej tanich lotów i ciekawych kierunków. Plenery za granicą są piękne i sprzyjają organizacji wesela. Wiele par marzy o tym, aby mieć sesję ślubną w Paryżu, albo Rzymie. Dlaczego by […]
Cennik za udzielanie sakramentów to - według papieża Franciszka - barbarzyństwo. Kosztowne są zwłaszcza śluby. Młodzi płacą od kilkuset do tysiąca złotych, a nawet wysokie stawki muszą być przygotowani zwłaszcza mieszkańcy mniejszych podlaskich miejscowości. Tam bowiem proboszcz wciąż ma duży posłuch i wielu wiernych z jego życzeniami nie dyskutuje. Poza tym, nie ma „konkurencji”. W mieście można dyskretnie przenieść się do sąsiedniej parafii, w małej miejscowości taka sprawa wywołałaby duży rozgłos, czego wiele osób chce uniknąć. Dlatego w niektórych parafiach za ślub trzeba zapłacić nawet 1000-1200 w skład tej kwoty wchodzi także opłata za udzielenie sakramentu oraz wynagrodzenie organisty i kościelnego. Swego czasu na naszych łamach na wysokość opłat za sakramenty narzekali mieszkańcy Przerośli. Ostatnio zaś głośno było o innej miejscowości na Suwalszczyźnie - Jeleniewie. Ksiądz Tadeusz Antonowicz przeniesiony z parafii w Jeleniewie. Wierni nie kryją zadowoleniaTam wiernych do tego stopnia oburzyły oczekiwania finansowe proboszcza, że zaczęli domagać się jego odwołania. Ludzie opowiadali, że ksiądz rozpoczynał kolędę już w listopadzie, a każda rodzina musiała uiszczać określoną opłatę na utrzymanie kościoła. W końcu miarka się przebrała. Stało się to po tym, gdy proboszcz odmówił udzielenia komunii grupie dzieci, ponieważ ich rodzice zalegali z opłatami. Mieszkańcy zwołali delegację i pojechali do biskupa. Ten wysłuchał ich prośby i ... przeniósł księdza do innej oczywiście że są koszty!Postanowiliśmy sprawdzić, jakie są ceny za udzielenie ślubu w różnych miejscowościach naszego regionu. Wcieliłam się w rolę przyszłej panny młodej i skontaktowałam z różnymi parafiami. No i okazało się, że z reguły tanio nie jest. Na przykład w parafii Matki Bożej Fatimskiej w Białymstoku usłyszałam: - Oczywiście, że są koszty! - ksiądz dyżurujący w kancelarii nie pozostawił mi żadnych złudzeń. Płynnie wyrecytował: 650 za ślub, 150 zł za organistę i 50 zł dla sumie 850 zł! Tyle samo trzeba też zapłacić w białostockim kościele pw. św. Kazimierza To cena „ze wszystkim” - poinformował nas znaczy opłata za sakrament oraz usługi organisty i kościelnego. Nieco taniej jest w białostockiej parafii NMP Królowej Rodzin. Tutaj całkowity koszt wynosi 700 zaskoczeni byliśmy natomiast dzwoniąc do parafii pw. św. Aleksandra w Suwałkach. - Koszty są na ostatnim miejscu - tak ksiądz, który odebrał telefon w kancelarii, zbył nasze pytanie o cenę. Stwierdził natomiast, że do ślubu trzeba się przygotować i rozpoczął zadawanie pytań. Skąd młoda para, gdzie był chrzest itd. Jeśli narzeczeni nie z jego parafii, to będzie potrzebna tzw. licencja, czyli pozwolenie na zawarcie ślubu poza macierzystą Najlepiej byłoby gdybyście poszli do parafii w miejscu, gdzie teraz przebywacie. Tam wam powiedzą, co zrobić - poinstruował. - Powinni też załatwić sprawy formalne i potem przesłać do nas dokumenty. Wymagamy też zaświadczenia z odbycia kursu przedmałżeńskiego. Chociaż kilka spotkań trzeba odbyć. To ile za ten ślub? - dopytuję dalej. Chciałabym wiedzieć z góry - Zwykle ludzie dają 400 zł - odpowiada nieśmiało A ta licencja to dokument kościelny, więc też pewnie kosztuje? - chcę Tego, to nie wiem - słychać, że księdzu jest niezręcznie o tym dyskutować. - No, ale sami też pewnie czasem wystawiacie taką licencję? To ile wtedy płacą młodzi? - nie Co łaska, ile ktoś da, to tyle - słyszę. - Ustalonego cennika nie twierdzi też, że nie wie, ile kosztuje organista. To już sprawa ustaleń między nim a parą młodych, parafia w to nie ingeruje. Jakby co, może jedynie podać wziąć ślub w innej parafii? Licencja też kosztuje!Bardziej precyzyjny jest natomiast ksiądz z wspomnianej parafii NMP Królowej Rodzin w Przyjęło się, że jeśli młodzi są z innej parafii, to za licencję płacą połowę tego, co za ślub, a dodatkowo oczywiście za ślub - przypadku tej parafii jest to więc 350 zł. Ceny są jednak zróżnicowane, bo np. w parafii pw. Zmartwychwstania Pańskiego w Białymstoku swego czasu było to 200 zł. Koszty rosną, gdy narzeczeni pochodzą z różnych parafii, a wymarzyli sobie, że ślub wezmą np. w Farze w Białymstoku. Wówczas każde z nich musi zapłacić za licencję w swoich parafiach, a dodatkowo wnieść opłatę za ślub. Wówczas więc muszą liczyć się wydatkiem nawet rzędu około 1,5 tysiąca złotych! Ślub kościelny to także szereg drobnych kosztów. Wchodzą one w grę, gdy sakrament odbywa się w innej parafii, niż chrzest i bierzmowanie państwa młodych. W tej sytuacji muszą oni dostarczyć świadectwa przyjęcia wymienionych sakramentów. Za wydanie każdego z dokumentów trzeba zapłacić co najmniej kilkadziesiąt złotych. Trzeba też dać na zapowiedzi. Tutaj koszty są różne, od przysłowiowego „co łaska” do nawet 100 ludzi wymienione koszty często zniechęcają do wzięcia ślubu kościelnego. W efekcie, albo zwlekają z decyzją do czasu aż ich będzie na to stać, albo biorą tylko cywilny. - Kiedy poszłam z narzeczonym do księdza, ten zażyczył sobie za udzielenie ślubu od 800 do tysiąca złotych - opowiada Anka z Grajewa. - Ciekawa jestem, skąd młodzi ludzie mają wziąć taką kasę? Ja zarabiam 1200 złotych. Dochodzi jeszcze sto złotych za zapowiedzi. Planowaliśmy małą uroczystość. Biorąc pod uwagę cennik księdza, wesele będzie jeszcze gdy ceny nie są sztywne. I tak na szczęście w niektórych parafiach Ja ze względu na wysoki koszt opłaty za ślub u siebie w parafii -1000 złotych bez paragonu - brałam ślub w parafii męża. Koszt co łaska. Daliśmy 500 zł, a ksiądz oddał nam 200 złotych, bo powiedział, że to za dużo. Organista wziął 200 złotych, a kościelny 50 złotych - opowiada Dominika, inna mieszkanka Grajewa. Księża nie są zbyt chętni do tego, by oficjalnie wypowiadać się na temat opłat za sakramenty. - Opłata za sakrament to dobrowolny dar. Nie istnieją sztywne i nienaruszalne cenniki - zapewnia Hieronim Mojżuk, proboszcz parafii pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Rajgrodzie. - Nie chodzi o to, żeby bezwzględnie wyegzekwować pieniądze od wiernych. Ludzie są w różnych sytuacjach i jednych stać na więcej, a innych na mniej. Ksiądz może jedynie zasugerować wysokość Franciszek krytycznie odniósł się do stosowania sztywnych opłat za udzielenie sakramentów. Jego słowa wielu wiernym przypadły do gustu. A co o nich myślą księża?- Moim zdaniem słowa głowy Kościoła są interpretowane nie do końca we właściwy sposób - tłumaczy ks. Tomasz Chludziński z parafii pw. Jana Pawła II w Grajewie. - Papież mówiąc o zakazie stosowania cenników miał na myśli sytuację we Włoszech lub Niemczech. Tam księża otrzymują od państwa pensję. Dodatkowo przedstawiają wiernym konkretne ceny za sakramenty. W Polsce proboszcz musi sam utrzymać kościół. Stąd opłata za sakrament w formie ofiary. Pieniądze te są przeznaczane na opłaty za prąd lub ogrzewanie.
Będąc w Paryżu głównym punktem zwiedzania jest Wieża Eiffla, która dla wielu osób jest przereklamowana a dla nas wręcz przeciwnie. Uważamy, że na prawdę warto jest ją zobaczyć, chociaż raz w życiu. Ma ona w sobie coś magicznego i niepowtarzalnego! Na wysokościach 57, 116 i 276 metrów znajdują się punkty widokowe, z których
Ślub na tropikalnej wyspie, w małym greckim kościele czy pod wieżą Eiffla to marzenie niejednej pary. Dlaczego więc go nie spełnić? Tak myśli coraz więcej zakochanych, którzy samodzielnie zajmują się organizacją ślubu za granicą lub korzystają z usług wyspecjalizowanych firm. Możecie więc wypowiedzieć tę ważną przysięgę w miejscu, które wam się zamarzy. Ślub z widokiem na ocean czy w sercu Paryża nie jest już problemem. Wśród proponowanych kierunków na wzięcie wymarzonego ślubu znajdują się oferty bardzo odległych miejsc, takich jak: Dominikana, Mauritius lub Wyspy Kanaryjskie. W Europie popularnością cieszą się greckie wyspy - z Santorini na czele - a także Madera, Malta, Chorwacja, kilka rejonów we Włoszech i oczywiście popularne stolice europejskich państw, jak: Rzym, Barcelona, Praga czy za granicą - czy można wziąć ślub w innym kraju?- Paryż to miasto miłości, które idealnie nadaje się na kameralną ceremonię zaślubin. Wielu moich klientów zdecydowało się na to magiczne miejsce, delektując się wykwintną kuchnią Francji i korzystając z cudnych widoków na sesję plenerową. Paryż albo się kocha, albo nienawidzi. Mieszkałam tam blisko 10 lat i znam to miasto jak własną kieszeń, dlatego z taką przyjemnością organizuję tam śluby. Polacy mają możliwość organizacji ceremonii zaślubin w polskim konsulacie lub w polskim kościele położonym blisko ogrodów Tuileries. To idealne miejsce na poślubną sesję zdjęciową. Bardzo często dla swoich par wynajmuję limuzyny, które zabierają nowożeńców do najpiękniejszych zakątków Paryża, aby uwiecznić tę chwilę na zdjęciach. Paryż pełen jest też uroczych restauracji na poślubną kolację z tortem z "macaronsów" jako wisienka na torcie i kulminacja wieczoru. Zastanawiając się nad najlepszą porą roku na ślub w Paryżu, stawiałabym na wiosnę. Jeśli marzycie o kameralnej uroczystości, będzie to doskonałe miejsce - przekonuje Bogna Bojanowska, konsultant ślubny firmy Wytwórnia Ślubów i redaktorka portalu ślubnego Pobieramy ślubne w Trójmieście Organizacja ślubu za granicąMożliwości zawarcia ślubu za granicą jest kilka. Najpopularniejsza z nich to zawarcie ślubu w konsulacie lub ambasadzie Polski za granicą. Innym rozwiązaniem jest ślub przed urzędnikiem stanu cywilnego danego kraju i jeśli nie ma przeciwwskazań prawnych, to związek można zawrzeć także w plenerze. Również śluby kościelne możemy zawierać poza krajem, w którym mieszkamy na stałe. Każda z tych opcji wymaga jednak od nas przygotowania kilku zaczniemy kompletować dokumenty, należy wybrać miejsce ślubu i sprawdzić, jakie dokumenty są wymagane. Wiele firm zajmujących się organizacją ślubów za granicą deklaruje, że są w stanie przygotować ślub nawet w 30 dni. Wszystko zależy od wymagań pary młodej i formalności, które trzeba przygotować według zasad obowiązujących w państwie, w którym bierzemy ślub. Nie da się ukryć, że koszty organizacji ślubu np. w Paryżu są wyższe od organizacji ślubu w Polsce. Z tego powodu pary młode często decydują się na kameralny ślub, zabierając tylko najbliższą rodzinę lub ograniczając się do zaproszenia kilkunastu osób. Ślub w wymarzonym regionie świata może być też pretekstem do połączenia go z podróżą poślubną lub wakacjami dla całej rodziny. W ten sposób koszty już nie wydają się tak duże. - Nasz ślub odbył się na Rodos tylko z najbliższą rodziną. Początkowo chcieliśmy, żeby miejscem ślubu była Malta, ale niestety firma, która zajmowała się jego organizacją, nie sprostała naszym wymaganiom. Tak trafiliśmy do osób, które specjalizują się w organizacji ślubów w Grecji i padło na Rodos. Ślub połączyliśmy z podróżą poślubną i zostaliśmy na wyspie jeszcze kilka dni. Gdybyśmy mieli jeszcze raz wybierać, to podjęlibyśmy taką samą decyzję - mówi Ania, która w zeszłym roku wzięła ślub w wesel: firmy z TrójmiastaŚlub w Polsce, gdy mieszkamy za granicąOdwrotna sytuacja jest, gdy mieszkamy poza granicami naszego kraju, a ślub chcemy zorganizować tutaj. Problemy wbrew pozorom są bardzo podobne: przede wszystkim brak możliwości sprawdzenia wszystkiego samemu i tylko zdalny kontakt z podwykonawcami. W takim wypadku najlepiej zatrudnić organizatora ślubów, który będzie naszym reprezentantem na miejscu, a jednocześnie będzie trzymał rękę na pulsie, jeśli chodzi o przygotowania. - Zaangażowanie tzw. wedding plannera może zrzucić z waszej głowy cały stres związany z przygotowaniem wesela, zwłaszcza na odległość. Przykładem jest Asia i Maciej, którzy mieszkają na co dzień w Anglii, ale ślub zaplanowali w Polsce, gdzie mieszka ich rodzina. Miałam ogromną przyjemność współpracować z nimi przy tym przedsięwzięciu. Planowanie oczywiście zaczęliśmy od znalezienia odpowiedniego miejsca i wytypowanie daty wydarzenia. I tu pojawiło się pierwsze zetknięcie z zaufaniem do wedding plannerki. Młodzi nie mieli czasu przyjechać oglądać salę, więc zrobiłam wizję lokalną, dokładnie pokazując im miejsce przez kamerkę. Asia z Maćkiem byli zachwyceni salą, podpisanie umowy przebiegło oczywiście online, podobnie jak wybór filmowca, fotografa, DJ-a oraz dekoratorki. W dniu, w którym para przyjechała do Polski, udało nam się dopracować większość ważnych spraw. Młodzi zobaczyli wtedy salę (dla utwierdzenia się w wyborze), pojechali do Urzędu Stanu Cywilnego - to jedyne miejsce, w którym wedding planner nie jest "stroną w sprawie" i nie może za parę młodą rezerwować terminu. Do urzędu należy się wybrać nie wcześniej niż pół roku przed uroczystością i nie później niż na miesiąc przed. W trakcie pobytu odbyła się także degustacja dań oraz tortu. Spotkaliśmy się z florystką, a pannie młodej wykonano próbną fryzurę i makijaż - mówi Karolina Wereszyńska, organizatorka ślubów i właścicielka firmy Weselmy się wesela są coraz popularniejsze. Organizowane są śluby nie tylko w sezonie, ale również w zimowej scenerii, a coraz chętniej na miejsce ślubu pary wybierają plener zamiast kościoła czy urzędu. Zmieniają się również preferencje par młodych, jeśli chodzi o muzykę, dekoracje czy styl wesel. Nowożeńcy organizują takie wesela, które przede wszystkim im się podobają. Dlatego śluby za granicą prezentują się jako bardzo ciekawa opcja. - Myślę, że w dzisiejszych czasach nie ma rzeczy niemożliwych w kwestii organizacji wesela poza miejscem, w którym mieszkamy. Trzeba tylko znaleźć odpowiednią osobę, która zajmie się szczegółami i spełni wasze marzenie o niezapomnianym dniu - podsumowuje Karolina Wereszyńska. Katakumby Paryża – nasze najbardziej polecane wycieczki i atrakcje. 1. Paryż: Bilet wstępu do katakumb, audioprzewodnik i rejs po rzece. Poznaj fascynujące ślady przeszłości Paryża dzięki biletowi do tajemniczych katakumb. Odkryj romantyczną stronę miasta dzięki opcjonalnemu malowniczemu rejsowi po Sekwanie.
Paryż – Francja -> moje sposoby na tanie podróżowanie … Na początek chciałabym skupić się na moim ukochanym miejscu i padło właśnie na Paryż – dlaczego? Sposoby na tanie podróżowanie zawsze są takie same, a to miasto jest jednym z najdroższych na świecie i choć przyciąga do siebie ludzi z powodu tanich połączeń lotniczych, to umówmy się – nie każdego stać na to by przeżyć tam choćby jeden dzień… ↓ Powrót do menu – podróże – KLIK 1. Wyprawa czas start czyli SAMOLOT i TRANSFER Z BEAUVAIS. Myślę, że skoro poruszyłam już temat połączeń lotniczych, to najprościej mi będzie zacząć właśnie od nich. W Paryżu pierwszy raz wylądowałam w styczniu 2011r. całkiem nieświadoma tego, co czeka mnie na miejscu, ale jak zwykle byłam dobrze przygotowana – miałam zapisane min. wszystkie informacje dotyczące tego jak zwiedzać tanio lub za darmo! (tak, tak też można, ale o tym później), ale niestety nie zdawałam sobie sprawy z jednej rzeczy – transfer dla dwóch osób (tylko w jedną stronę) na lotnisko do Beauvais, to koszt stanowiący sumę biletów lotniczych dla dwóch osób, w dwie strony i do tego z bagażem! Jak to możliwe, że o tym nie wiedziałam? Nie interesowało mnie to w tamtym czasie ponieważ kolega, który akurat przebywał w Paryżu zaproponował, że przyjedzie po nas na lotnisko swoim autem. Tak więc o cenie transferu dowiedziałam się w trakcie pobytu w Paryżu kiedy to okazało się, że kolega odwieźć na lotnisko już nas nie może ponieważ koliduje to z jego planami zawodowymi – nie było dyskusji: bilet na transfer musimy kupić. 8 lat temu (czyli na początku roku 2011, bo piszę ten post dokładnie w dzień, w który z Paryża wracaliśmy) nie było możliwości zakupu biletu na transfer online. Być może były ukryte strony, a nie było to tak popularne jak w dzisiejszych czasach więc musimy uznać, że wtedy jedyną możliwością był zakup biletu w automacie na Porte Maillot, z którego to po dziś dzień odjeżdżają autobusy wiozące i przywożące pasażerów z lotniska Beauvais, które jest, jak już pewnie się zorientowałeś prawie 100km oddalone od centrum Paryża. Pewnie pytasz dlaczego wybraliśmy (i wybieramy do dzisiaj) lotnisko w Beauvais – odpowiedź jest prosta: ponieważ lądują tam samoloty tanich linii lotniczych, takich jak WizzAir czy Ryanair. Wtedy, kiedy lecieliśmy do Paryża po raz pierwszy, WizzAir nie miał w swojej ofercie żadnych zniżkowych kart członkowskich więc zwyczajnie czekaliśmy na okazję żeby upolować najtańszy z możliwych bilet – termin był nam obojętny, ale kiedy okazało się, że najtaniej będzie w styczniu ucieszyliśmy się. Mój mąż i przyjaciółka, z którą podróż tę dzieliłam, byli już wcześniej w Mieście Świateł i dobrze wiedzieli, że jeśli chcę zwiedzać, to ten miesiąc będzie na wyjazd najlepszy. Pomimo tego, że sezon turystyczny w Paryżu trwa cały rok, a pogoda dopisuje dosłownie 365 dni w roku, nie wiedzieć czemu kolejki do wszystkich „atrakcji” w styczniu są najkrótsze lub nie ma ich w ogóle. Wracając do lotu, to koszt biletu w jedną stronę wynosił wtedy 16zł, a powrót był troszeczkę tańczy i myślę, że był to koszt ok. 10zł za osobę – nie dziw się teraz, że kupiliśmy również bagaż;) Oczywiście jeden bagaż na 2 osoby i do tego tylko na powrót;) Wtedy można było kupić we Francji wina, których polskie sklepy na oczy jeszcze nie widziały, a do tego ich koszt był bardzo niewielki (patrz: pkt. JEŚĆ I GDZIE KUPOWAĆ TANIO w Paryżu) więc cena ok. 60-70zł za duży, chyba 15kg wtedy bagaż była znikoma, w porównaniu do tego ile musielibyśmy zapłacić w Polsce za te wszystkie przytargane z Francji wina i sery (sic!). Wracając do transferu, to tak, jak mówiłam nie dość, że nie było możliwości zakupu online, to jeszcze musieliśmy kupić bilet tylko w jedną stronę (dzisiaj kupując w 2 strony od razu zapłacicie mniej, ale o tym zaraz), a jego cena za osobę (w jedną tylko stronę!), to było ok. 14 euro, co wtedy stanowiło wartość ok. 55zł. Dzisiaj, patrząc na ceny chociażby na portalach oferujących tanie przewózki, ta cena nie wywołuje zawrotów głowy, które w tamtym czasie niestety nam się przydarzyły;) Przenieśmy się teraz do czasów „współczesnych” gdzie sprawa jest bardziej skomplikowana, ale do tego też proporcjonalnie tańsza;) Bilet na transfer możemy kupić online i wtedy koszt takiego biletu w 2 strony dla 1 os., to 14,50eurox2=29euro (czyli jakieś 125zł – stan na kurs euro ok. 4,31). Z biletami na lot jest teraz nieco inaczej – WizzAir wycofał się z rejsów Wrocław – Beauvais więc nic nie da nam w tym przypadku członkostwo w tamtejszym klubie i pozostaje nam polowanie na tanie bilety w Rajanie, ale niestety musimy liczyć się z minimalnym wydatkiem 39zł/1os./1str. bez żadnego bagażu (sic!) – nowa polityka Rajana, który uraczył nas zmiana regulaminu pod koniec roku 2018. Taka mała ciekawostka na koniec tego rozdziału – pytacie czemu na przestrzeni lat bilety na transfer nie podrożały? Otóż podrożały bardzo, ale również w tym czasie potaniały, a wszystko to za sprawą prywatnych przewoźników świadczących usługi dostarczania turystów z lotniska nawet za 10euro/1os./1str. (Notabene firmy te najczęściej prowadzone są przez Polaków) Linia „Państwowa” traciła tym samym klientów, oferując im bilety po 18euro za tę samą trasę więc turyści zaczęli wybierać „prywatnych busiarzy” – w tym ja: ) Nie miałabym nic przeciwko, zważywszy na to, że jestem osobą, która raczej wspiera rodzime biznesy, ale … miałam wątpliwą przyjemność przebyć z jedną z tych firm drogę z oraz na lotnisko, a co za tym idzie mam na ten temat swoje zdanie – uczucia raczej mieszane. Jeśli chodzi o moją podróż, to właściwie poza strachem, który odczułam kiedy jako pasażer pędziłam przez francuską autostradę w jednym z takich busików, trzymając kurczowo na kolanach swój plecaczek, stanowiący mój jedyny bagaż, a nim niezbędne rzeczy, poza tą jedyną: testamentem. Tak, brzmi to dziwnie, ale naprawdę wtedy myślałam, że zginiemy. Cofając się w czasie do tamtego dnia pamiętam niewiele… to, że była wiosna, chyba kwiecień, a my w dobrych humorach czekaliśmy na bus powrotny z Porte Maillot na lotnisko w Beauvais. Nasz bus przyjechał, choć z dużym opóźnieniem, pomimo tego, że dostosowaliśmy się do zaleceń i byliśmy na miejscu 3h przed odlotem, cierpliwie czekaliśmy na kogoś, kto po nas przyjedzie, na lotnisko dotarliśmy spóźnieni. Wiadomo – był dreszczyk emocji: płacisz prawie połowę mniej, ale jest również 50% prawdopodobieństwa, że nikt po Ciebie nie przyjedzie. Taką oto „przygodę” mieli współtowarzysze naszej podniebnej podróży do Paryża, których spotkaliśmy na Port Maillot w drodze powrotnej – ich bus nie przyjechał, a my słyszeliśmy tylko jak nasz kierowca przez telefon zlecił komuś aby oddać im pieniądze za transfer, ponieważ jeden z ich busów uległ awarii i tym samym nie ma możliwości przewiezienia ich na lotnisko. Nie pytajcie mnie co musieli czuć w tej chwili i czy dotarli na czas – tego nie wiem. Wiem natomiast, że nasz – lekko przepełniony – bus dotarł na miejsce w ostatniej chwili i nie miałam czasu żeby oceniać sytuację pozostałych podróżujących, których, mam wrażenie, w busie było więcej niż przewiduje producent samochodu. To był drugi i ostatni raz kiedy zdecydowałam się zapłacić mniej za tę podróż. Za pierwszym razem również nie obyło się bez przygód, ale polegały one tylko na tym, że staliśmy na lotnisku czekając na inne samoloty chyba z 1,5h żeby ich pasażerowie, którzy uprzednio zamówili ten transfer mogli się do nas dosiąść, a oprócz tego był tylko szaleńczy pęd autostradą do centrum Paryża. Od razu powiem Wam też, nie nie kalkuluje się (na pewno czasowo) kombinowanie typu: na piechotę do centrum Beauvais, lub autobusem do centrum za 1,5e, a później za 10e 1,5h pociągiem do Paryża (plus czas oczekiwania na komunikację), bo jak łatwo zauważyć – oszczędność jest żadna. Powrót do menu – podróże – KLIK Zapraszam na mój kanał YouTube, na którym znajdziesz min. VLOGI z niektórych moich podróży… 2. Samochodem na piechotę czyli KOMUNIKACJA MIEJSKA w Paryżu. Dla osób, które mają ochotę wypożyczyć rower nie ma żadnych kruczków ani przeciwwskazań – skorzystajcie po prostu z rejestracji w systemie „Rowery miejskie w Paryżu” (Velib), a instrukcji po polsku jak to zrobić jest w internecie cała masa i zapłaćcie kaucję oraz uważajcie żeby nie zginąć na pierwszym kursie po paryskiej ulicy, natomiast dla osób potrzebujących szybko i TANIO przemieszczać się po mieście, nie tylko po to żeby zwiedzać kolejne atrakcje, ale również po to żeby zwyczajnie nie tracić czasu na stanie w korkach, proponuję komunikację miejską. Nie, nie taką dla turysty – taką dla mieszkańca! Nie ma żadnych obaw, korzystanie z biletów miejskich Navigo jest całkowicie legalne, wystarczy ogarnąć automat i to, jak dziwnie działa system sprzedaży biletów. Przechadzając się po paryskich uliczkach w centrum, a właściwie po głównych alejach, bo turyści raczej boją się zbaczać ze szlaków, dostrzec możemy tłumy przyjezdnych z zagranicy, którzy są przygotowani na duże wydatki i przez myśl nie przechodzi im chociażby to, że nie trzeba płacić za autobus turystyczny, który przewiezie nas po głównych atrakcjach za równowartość biletu lotniczego w dwie strony, ale wystarczy na planie mapki z komunikacja znaleźć autobus miejski (wtedy mamy pewność, że będziemy przemieszczać się na powierzchni ziemi) i wsiąść w niego za cenę biletu jednorazowego lub dziennego itp., a te same miejsca zobaczymy praktycznie za darmo. Nikt z turystów, którzy przyjeżdżają tam na chwilkę, nie siedzi z kalkulatorem (jak ja;)) i nie liczy czy opłaca mu się kupić kartę (za kolejną równowartość biletów lotniczych w 2 strony;)), dzięki której zdobędziemy zniżki do muzeów, czy warto może poszukać innej opcji, która będzie o wiele tańsza, ale o tym później. Wracając do komunikacji miejskiej, najlepszą opcją wydaje się zakup minimum tygodniowego biletu Navigo, czyli takiej karty miejskiej. Jej wydanie kosztuje 5 euro i jest to koszt jednorazowy, zostaje z nami dożywotnio lub do momentu jej zgubienia. Należy pamiętać tylko żeby mieć przy sobie zdjęcie typu paszportowe, ale w małym rozmiarze, bo miejsca na karcie gdzie trzeba je wkleić jest mało, a jeśli nie mamy takiego zdjęcia, to można je zrobić w automatach znajdujących się na prawie każdej, większej stacji metra, a Pani w okienku dotnie nam je na wymiar. Automat za ok. 5 euro drukuje nam czteropak takiego zdjęcia więc pozostałe 3 będziemy mieć na pamiątkę. Jednak jest to kolejne 5 euro, które możemy zaoszczędzić – jak? Prosta sprawa. Będąc jeszcze w domu, przed wylotem, możemy zeskanować swoje zdjęcie z portfela mamy, męża, ciotki, cokolwiek i w jakimkolwiek, najprostszym, darmowym programie zrobić z niego czteropak w rozmiarze np. 10×15 lub 9×13 i zwyczajnie wydrukować je za niecałą złotówkę w automacie jednej z popularnych sieci drogeryjnych lub ze sprzętem elektro;) Proste? Proste! Mamy zdjęcie, kartę Navigo kupioną w okienku i zostaje nam jeszcze jej doładowanie. Bilety tygodniowe w Paryżu są tańsze niż we Wrocławiu – oczywiście licząc proporcjonalnie. Za niecałe 22 euro dostaniemy tygodniowy bilet (7 dni) na wszystkie strefy (5 zones) czyli także te obejmujące Disneyland i Versailles. W przeliczeniu wychodzi 3 euro za dzień na wszystkie pojazdy komunikacyjne, czyli niecałe 13zł (stan na luty 2019r.), a we Wrocławiu za 11zł możemy kupić bilet dzienny na tramwaj i autobus, z czego w godzinach szczytu mamy do wyboru tylko tramwaj, bo autobus raczej stoi w korku… Jest tylko jedno ale, ale takie całkiem dla mnie niezrozumiałe, któremu trzeba podporządkować swój wyjazd. Tygodniowy bilet jest ważny tydzień, owszem, ale tydzień w rozumieniu paryskim oznacza zawsze czas od poniedziałku do niedzieli. Przykładowo, jak kupimy tygodniowy bilet we wtorek, to kosztuje on tyle samo, ale ważny jest także tylko do niedzieli. Bez względu na to czy będziemy z niego korzystać tydzień, czy krócej i tak opłaca się go kupić, bo cena jednorazowych biletów jest na tyle powalająca, że właściwie po jednym dniu ich suma przekracza wartość biletu tygodniowego:) Na uwagę zasługuje też fakt, że w ramach Navigo możemy korzystać z kolejki na wzgórzu Montrmartre, co osobiście robię tylko w przypadku gdy raczę się winkiem na łonie natury i mam potrzebę szybko dostać się do toalety znajdującej się pod wzgórzem, tuż obok karuzeli:) 3. Zwiedzanie czyli atrakcji bez liku, a kasy jakby mniej. Jesteśmy w Paryżu i mamy już Navigo więc możemy zwiedzać. Od czego zacząć? To musicie wiedzieć sami, tak samo jak to, co chcemy zobaczyć, bo nie raz zdarza się, że powierzchowne tylko zapoznanie się z atrakcją zajmuje cały, ale to na serio cały! dzień:) Kiedy mamy już wybrane atrakcje lub zatrzymujemy się w Paryżu na dłużej i mamy czas żeby po kolei odwiedzać to, czego dusza zapragnie, zaczynamy od poszukiwana okazji. W niektóre dni miesiąca wybrane muzea są za darmo, do innych możemy dostać się ze zniżką, są także akcje promujące miasto i np. festiwale smaków pod Wieżą Eiffla czy inne marché są całkowicie za darmo. Poszukajmy także zniżek oferowanych przez przewoźnika, np. Navigo – zdarza się i tak, że firmy oferujące przewozy statkiem po Sekwanie mają inny, niższy cennik dla osób posiadających Navigo, czyli de facto dla mieszkańców – taryfa taka nazywa się w cenniku „Tarif Privilège„. Kolejną ciekawą opcją dla zwiedzających jest fakt, że wszyscy ludzie do ukończenia 26 lat mogą zwiedzać WSZYSTKIE atrakcje za darmo. To oczywiście może zmieniać się wraz ze wzrostem cen lub rozwojem turystyki i należy wszystkie informacje sprawdzać na bieżąco, ale przy każdej kasie widnieje ogólnodostępny cennik, a czasem nawet w języku innym niż francuski 😉 Ta opcja jest respektowana bardzo uczciwie, bo pamiętam, że byłam w Paryżu kilka miesięcy przed swoimi 26 ur., czyli właściwie rocznikowo miałam już 26 lat, ale nie było problemu z wejściem, bo dla nich liczy się data urodzenia – super! Na koniec opcja (wg mnie) obecnie najgorsza z możliwych, ale najczęściej wybierana przez turystów – karty typu „PASS”. W punktach informacji turystycznej oraz w kasach biletowych przy głównych atrakcjach można zakupić ich kilka, w zależności od naszych potrzeb – są np. łączone czyli wejścia plus transport (to dla tych, którzy boją się zakupić Navigo lub jej zakup w jakimś stopniu ich przerasta), ale można także wybrać inną, bez transportu, tylko taką dzięki której wejdziesz do wybranych atrakcji kupując bilet zniżkowy (takich kart, które gwarantują darmowe wejścia chyba już w ogóle nie ma). Rzeczywiście, w przeszłości kartę taką np. na 2 dni opłacało się kupić, bo wejścia, które na te 2 dni były zaplanowane kosztowały kilkakrotnie więcej niż karta, a na kartę mogliśmy odwiedzić je za darmo lub z dużą zniżką. Natomiast teraz musimy spędzić czas z kalkulatorem i przeliczyć czy opłaca nam się jej zakup więc najlepiej zrobić to na spokojnie, jeszcze przed przyjazdem do stolicy, bo pamiętacie, że tak, jak pisałam wyżej, zwiedzanie tylko jednej z niektórych głównych atrakcji może zająć nam pół dnia więc podejdźmy do tego z głową. Nikt nie chce mieć wspomnień z wycieczki z postaci zdartych butów, zakwasów, ogólnych nerwów i szału w oczach, bo nie o to chodzi;) Zobacz też mojego vloga z : Père-Lachaise i Château de Versailles i komunikacja miejska w Paryżu… Powrót do menu – podróże – KLIK 4. Co jeść i gdzie kupować TANIO w Paryżu? Jeśli szukacie tu informacji na temat restauracji w Paryżu, to w tym miejscu ich nie znajdziecie:) Mogę zdradzić Wam sekret na tanią, ale raczej jadłodajnię w stylu bistro, ale niestety po wystawnych knajpach w Paryżu nie chodzę, głównie ze względu na to, że nie mam takiej potrzeby. Jeśli bardzo chcę zjeść ciepły posiłek w miejscu innym niż plener, to udaję się na knajpy „Flunch”, która znajduje się min. przy samiutkim Centrum Pompidou czyli zaraz obok bardzo modnej dzielnicy La Marais, a jej druga odsłona w równie atrakcyjnym miejscu, czyli u stóp wzgórza Montmartre. Istotne jest również to, że Flunch otwarty jest 7 dni w tygodniu więc nie musicie martwić się jak w niedzielę zorientujecie się, że wszystkie markety są pozamykane, a wy nie macie do jedzenia dokładnie nic. Więcej o tej knajpie możecie poczytać na ich stronie, istotne jest także to, że zakupicie tam również alkohol, w tym wino w karafkach, a jego cena jest bardzo atrakcyjna, oczywiście jak na fakt, że jemy w paryskiej knajpie:) ⇒ CDN.⇐ Powrót do menu – podróże – KLIK #paryż #francja #paris #france #taniepodrozowanie #jaktaniopodrozowac #zdalaodbiurpodrozy #lotydofrancji #tanielotydoparyza #wycieczkadoparyza #rady #porady #jakprzezycwparyzuiniezwariowac #cojestwparyzu #transferzbeauvais #beauvais #portemaillot
Ślub w Paryżu. Profesjonalny Szablony do tworzenia witryn internetowych. Responsywny, w pełni konfigurowalny dzięki prostemu edytorowi Drag-n-Drop. Możesz go używać do tematów takich jak ślub, pomysł, kobiety, mężczyźni, panna młoda. Kategorie: Tekst na obrazie, Ślub.
Ceny w paryskich sklepach, restauracjach, muzeach i hotelach są dużo wyższe niż w Polsce. Taniej zapłacimy jedynie za wino i szampana. Najdrożej jest w okolicach najważniejszych atrakcji, w rejonach gdzie turystów jest mniej ceny są także nieco niższe. Poniżej przedstawiamy ceny podstawowaych artykułów i usług. Bagietka – 0,80 € Crossiant – 0,50€ Coca Cola 0,5l – 1,50 € Piwo 0,5l – 2€ - 4€ Kawa lub Herbata – 1 € - 2€ Nocleg w dwu-gwiazdkowym hotelu w centrum – 20€ - 40€ (więcej w dziale Noclegi) Kebab – 4,50 € Widokówka – 0,20 € - 0,50 € Najtańszy, całodzienny bilet metra – 8,50 € (więcej w dziale Metro) Porcja kasztanów – 2,50 € Obiad w restauracji (zupa, danie główne, deser) – 10€ - 30€ Pizza – 8€ - 10€ Bilet do kina – 7€ - 10€ Wszystkie ceny podane są w przybliżeniu, przebywając w Paryżu możecie spotkać ceny zarówno dużo niższe, jak i wielokrotnie wyższe.
bYBC2C.
  • x2921iwwav.pages.dev/326
  • x2921iwwav.pages.dev/339
  • x2921iwwav.pages.dev/298
  • x2921iwwav.pages.dev/292
  • x2921iwwav.pages.dev/5
  • x2921iwwav.pages.dev/298
  • x2921iwwav.pages.dev/332
  • x2921iwwav.pages.dev/399
  • x2921iwwav.pages.dev/139
  • ślub w paryżu ceny